czwartek, 11 sierpnia 2016

III. Międzyplanetarna Misja: Rozdział Osiemnasty cz. II

- Jak... jak ty się tu dostałeś? - spytała zlękniona robocica, rozglądając się wkoło. - Jesteś w kwaterze Armii? 
Odpowiedział jej śmiech tak lodowaty, że poczuła dreszcze. 
 - Nie jestem na tyle niepoczytalny, aby tam się zaciągnąć. - powiedział głos Stalowej Pięści. - Ale za to mam już nad tobą kontrolę. 
Tacata zadrżała w miejscu. 
- Kontrolę? Nigdy ci na to nie pozwolę. Jestem wolna, na Ziemi... ucieknę od ciebie i od twojego durnego wojska. 
 Stalowa Pięść zaśmiał się. 
 - Idiotka! Nie możesz nic zrobić bez mojej wiedzy. To znak, że mój nadajnik działa... 
- Jaki nadajnik? Czyś ty poskradał zmysły? Nie rozumiem ani słowa, z tego co mówisz. 
Usłyszała w odpowiedzi śmiech robota. 
 - Nadajnik ten, zaszczepiony w twoim umyśle umożliwia mi kontakt z tobą poprzez myśl i bezpośrednią kontrolę... W ten sposób nic co uczynisz, nie zostanie zatajone, ponieważ jest on tak mały, że nie dostrzeżesz go gołym okiem. 
- To jakim cudem go zaszczepiłeś? - spytała Tacata. - Pomogli ci mali agenci?
- Działa on na taki sam kod, który jest zapisany w moim systemie. - powiedział Pięść. - Po prostu wydobyłem mikroskop, który powiększył go do wielkości kurzego jaja... genialne, nieprawdaż? Teraz nie możesz uciec drugi raz. 
Tacata zamarła, słuchając jego słów. 
Dotarło do niej, że odzyskanie wolności może być tym trudniejsze, że nie wie nawet, gdzie dokładnie Pięść zaszczepił jej ów nadajnik. Wpadła w złość i zaczęła przeklinać pod adresem Stalowej Pięści. 
- No, no – przyhamował ją Pięść. - Taka piękna, a taka wulgarna?... Jesteś moją wojowniczką, zapamiętaj to sobie. Nie przejmuj się, już Pieniacz nauczy cię pokory... chociaż, trudno się dziwić... tyle lat włóczyłaś się jak bezpański kundel... ale nawet taki agresywny kundel musi się podporządkować swojemu panu. 
W tym momencie Tacata poczuła taki ból, jakby ktoś ją rozłupywał za pomocą tępej siekiery. 
Wrzasnęła z bólu i padła na kolana. 
- Nie wydzieraj się tak! - skarcił ją Stalowa Pięść. - Czuj ból, nie myśląc o nim... wtedy nie będzie tak intensywny. 
Tacata dźwignęła się z trudem z ziemi, posłusznie kontrolując intensywność mąk, nie zajmując nimi umysłu. Trwała tak przez piętnaście minut, potem już dwadzieścia, i już po półgodzinie ból nie był tak istotny. 
- Widzisz? - odezwał się Pięść w jej umyśle. - To działa! Jednak nie uwolni cię to spod mojej kontroli... jesteś na moje rozkazy, nie zapominaj o tym.
 Tacata przełknęła ślinę. 
 - Czego ode mnie chcesz? - spytała. 
 - Proszę grzeczniej. - powiedział ostro Stalowa Pięść i natychmiast głowę Tacaty zajął ból. - Co ty sobie myślisz?... że jak przyjąłem ciebie do Gwardii, to masz prawo mi tutaj odszczekiwać? 
Jego słowa niewątpliwie były podobne słowom Pieniacza. Jednak Tacata nie mogła o tym wiedzieć, bo nie była obecna przy tamtej rozmowie. Mimo to potraktowała jego słowa poważnie. 
Czuła, że nie ma nic do stracenia – że musi odzyskać wolność. Postanowiła jednak, że dla świętego spokoju da Pięści kilka satysfakcji. 
- No, dobra, to co byś sobie zażyczył, panie? - spytała, kontrolując ból.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz