środa, 25 listopada 2015

III. Międzyplanetarna misja: Rozdział Drugi

Corlett nie spodziewał się, że Scott tak szybko - jego zdaniem - skończy swoją pracę. 
- Masz coś? - spytał. 
- Według najświeższych informacji - powiedział Scott wskazując na swoje notatki. - we wszechświecie, a więc w Galaktyce krąży coraz więcej statków pozaziemskich. Niektóre zbliżały się do Ziemi, i to dość odważnie. 
- A co z sygnałami? - spytała Clara. 
 - Sygnały pochodzą od istot pozaziemskich. - wyjaśnił Scott. - Tak, jakby chcieli się z nami porozumieć... to chyba jakaś inna rasa kosmitów, niż ta, którą znamy od pierwszej połowy dwudziestego pierwszego wieku (Scott miał na myśli szaraki). 
- Nasi kosmiczni bracia stęsknili się za nami. - odezwał się Inferno. - Bardzo dziwne są te ich sygnały... ale ludzie starają się nie wpadać w panikę. 
- Kiedyś ludzie mniej o nich wiedzieli. - powiedziała Clara. - Dlatego ich trwoga była większa. Amerykanie podobno też coś odkryli... 
- Każdy dzień zawiera odkrycia. - powiedział Scott. - Dlatego też musimy być nie tylko ostrożni, ale i cierpliwi. Nikt nie chce rozczarowania, wynikającego z pośpiechu. 
Badacze pokiwali głowami. Byli już w pełni doświadczeni w zakresie podstawowym, jednak musieli dożyć wieku człowieczego Inferna, aby stać się w pełni aktywnym działaczem - czy też badaczem. Wiedzieli, że jeśli zechcą, mogą pozostać w Armii do końca życia, lub też odejść po określonym przez nich czasie. 
Dawny dowódca Armii, pradziadek Susan Steward założywszy to stowarzyszenie skupiające wokół badaczy i kosmonautów, chciał, aby Kanadyjczycy nie bali się sił wyższych, dzięki ich dokonaniom. 
Wierzyli głęboko, że kiedyś będą wiedzieli jeszcze więcej o wszechświecie niż obecnie. Wiara - to coś, co trzymało ich na duchu. Nie dawali sobie wmówić, że byli skazani na niepowodzenie. 
Ich stowarzyszenie liczyło już ponad pięćdziesiąt osób, a załoga, z jaką to lecieli na różne misje i podboje Kosmosu mogła mieścić dziesięciu członków. Autobotów było w Armii około sześćdziesięciu, ponieważ wpływało to na ich owoce pracy. Były im bardzo bliskie, przez ponad sto pięćdziesiąt lat istnienia stowarzyszenia; wiele było misji śmiertelnych i sprawy układały się zwyczajnie; ktoś odchodził, ktoś przychodził, lecz Armia cały czas istniała i cały czas trzymała wartę nad rządem Kanady, ażeby ich wspomóc we władzy. 
Oczywiście w Kanadzie było kilka innych stowarzyszeń trudniących się tym samym, ale spośród nich to Armia była najstarsza i najbardziej ceniona. Jakże dużo się zmieniło, jak dużo pokoleń już słyszało o nich... 
Cała Kanada była z nich dumna. 
Dzięki nim doświadczyła tyle bolesnych, ale i radosnych przeżyć, wzruszeń... Takie chwile wywołują znajomą łezkę w oku... i człowiek pragnie raz jeszcze do niej wrócić, chociaż wie, że nie jest już w stanie tam pracować, ze względu na wiek i osłabiony wigor...

4 komentarze:

  1. Jak na razie spokoj widze :/ mam nadzieje ze znajda sie tam jakies fajne ufoludki *-* najlepiej niebieskie xD
    nie zwracaj na to uwagi ^^
    Weny zycze i pozdrawiam cieplo (bo tam w Polsce u was podobno zimno xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, chyba już zdołałam się przyzwyczaić do tego, że Sebastian Patricia (sprawdzałam jego imię na aktualnym spisie bohaterów! xD) jednak nie jest taki zły, za jakiego go miałam. Cóż, być może za surowo go oceniłam... no, ale to w końcu Twoja postać xD

    Maxuka

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem niezmiernie ciekawa, co dalej. Cieszę się, że tak często dodajesz rozdziały :)

    Maxuka

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkiem fajnie napisane xD W końcu znalazłem chwilę czasu, aby sprawdzić co tam nowego u starych bohaterów... Jak widzę, szykują się wielkie zmiany. Ktoś z Ciemnej Strony, przeszedł na Jasną... no i dobrze xD. Coś czułem, że Inferno jednak się nawróci, chociaż nic na to nie wskazywało.

    Emil Srebrzyński

    OdpowiedzUsuń