niedziela, 20 września 2015

II. Nowe wcielenie: Rozdział Trzydziesty

Inferno z błyskiem niepohamowanego gniewu w oczach zaczął ryczeć straszliwie, by dać upust potwornym emocjom, które go rozrywały. 
Pragnął go zabić... zabić robota, przez którego nie znał swojego prawdziwego oblicza. 
Zacisnął zęby i strzelił po raz kolejny. 
Gallardo umknął i trafił go pociskiem w pierś. 
Inferno upadł. 
Poczuł ból - po raz pierwszy w ciele cyborga. Nie mógł go nijak równać do bólu ludzkiego - był głębszy, zdawał się docierać do każdej jego sztucznej i naturalnej tkanki (tych jako po procesie cyborgizacji miał niewiele, ale za to posiadał ludzkie odruchy i uczucia).
 - I jak, mój panie? - zadrwił Gallardo podchodząc do niego. - Staniesz się w końcu sobą? 
Czarny robot pochylił się nad rannym Infernem z błyskiem sarkazmu w oczach. 
Wcelował w niego broń. 
Cyborg syknął z bólu. Wiedział, że nie ma nic do stracenia. 
Pomyślał o Scocie... i straszliwy żal ścisnął jego serce. 
Pojął już. Nie chciał być przeciw Armii. Przez roboty stał się tym, czym się stał... trudna przeszłość odcisnęła na nim swoje bolesne piętno, pozostawiła znamię... ale Inferno wiedział, że to znamię kiedyś zniknie. 
Musiał wybaczyć sobie grzechy przeciw własnym braciom... których dokonał oślepiony przez roboty rządzą władzy nad całą Galaktyką. 
Spojrzał w twarz Gallarda, niegdyś jego wiernego sługi. 
Jego spojrzenie było pełne tej samej nienawiści, którą kiedyś żywił do Scotta... 
- Już się nim stałem! - wrzasnął i wystrzelił z pełnego działa pistoletu tym samym groźnym pociskiem, który nie tak dawno kierował do Scotta. 
Robot zaskoczony tak szybkim atakiem, nie zdążył się obronić i stanął w płomieniach. 
 - Gallardo! - rozległ się krzyk Stalowej Pięści. 
Inferno strzelił bez namysłu w miejsce, skąd słyszał głos i w chwilę później zamienił się on w bolesny wrzask. 
Gallardo objęty ogniem, rozpadał się na jego oczach... 
 Roboty zajęte walką z autobotami nie zauważyły, że ich przywódca został ostrzelany przez ich prawdziwego wodza... który już nim nie był. 
Cyborg patrzył z wielkim zdumieniem na płonącego żywcem robota, jakby dziwiło go własne posunięcie. Ale nie krzyknął ze strachu, nie dobiegł do niego, nie robił niczego, aby ugasić płomień. Nawet nie strzelał drugi raz. Pozwolił mu płonąć, tak jak teraz stał. 
 Gallardo ogarnięty płomieniami zaczął się przepalać. 
Jego zdziwiony szaleństwem wzrok utkwiony był w piwnych oczach cyborga. Wyczerpany, lecz pełen żywych emocji Gallardo tracił po kolei części ciała, przepalone doszczętnie...
 Opadały w śnieg, dymiące jeszcze bezlitośnie. 
Jego głowa odłączyła się od tułowia i przetoczyła się po śniegu w stronę stóp Inferna. Wzrok robota spotkał się ze wzrokiem starca. 
 - Zdradziłeś nas, Inferno. - wyszeptał. - Niech kosmici cię osądzą. 
 - Zamilcz. - powiedział twardo Inferno. 
 Gallardo zacisnął zęby i potem już umilkł na zawsze... jego reflektory zgasły... Starzec padł na kolana, palcami rozgarniając śnieg. 
Powoli docierało do niego, co się stało. Spojrzał na osmalone szczątki robota, wzrok jego skierował się na leżącego Scotta... 
 Pochylił głowę nad głową Gallarda, po jego twarzy ześlizgnęła się łza... najprawdziwsza, ludzka łza. Zatrząsł się, lecz wcale nie poczuł zimna. Jego wysuszona twarz okryła się strumieniami łez... 
- Coś ze mną zrobił, Gallardo? - szepnął płacząc. 


 

2 komentarze:

  1. Jestem w szoku 0.0
    Inferno... placze? No coz.... Z kazdym rozdzialem coraz bardziej wyczekuje nastepnego :D Dziekuje i gratuluje ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej... Mnie również zdusił szok :O Ja coś tak czułam, że Inferno się zmieni... Na początku był taki zgorzkniały, nikomu nie chciał pomóc... Wydaje mi się, że teraz objawiło się jego ,,nowe wcielenie" ;)

    Maxuka

    OdpowiedzUsuń