sobota, 12 września 2015

II. Nowe wcielenie: Rozdział Dwudziesty Dziewiąty

Na twarzy Inferna rozbłysło zdumienie. 
Tak potężne, że jego ciało samo zareagowało, nie kierując się umysłem; jego palec przycisnął spust i wystrzelił pociskiem metalowym. Pocisk skierował się wprost w pierś Scotta. 
Scott krzyknął z bólu. Na jego koszuli pojawiła się plama krwi... 
 - Nie! - wrzasnął Inferno. 
W następnej chwili poczuł, jak on trafiony pociskiem zostaje odrzucony o parę metrów od ciała Scotta. Wylądował na plecach. Obrócił głowę i jego wzrok zatrzymał się na czarnej sylwetce robota Gallardo. 
Był tak zszokowany, że język ugrzązł mu w gardle. 
 - Kiedyś się ciebie bałem, panie. - powiedział wolno Gallardo. - Teraz widzę, jak oślepło cię pragnienie władzy... a ja nie mam zwyczaju służenia szaleńcom. 
 - Ja tylko chciałem... pozbyć się McDavida. - odparł Inferno. 
 - Czy na pewno? - zdumiał się robot. 
Inferno z trudnością uniósł głowę, aby wzrok jego zrównał się ze wzrokiem człekokształtnej maszyny. 
 - Na pewno. - odparł. 
- Więc czemu krzyczałeś? - spytał robot. 
 Inferno spojrzał na wciąż nieruchomego Scotta. 
 - Nieważne. - warknął. 
- Nie chcesz się zwierzyć? - spytał Gallardo. - Mi... twojemu najwierniejszemu robotowi o ludzkim umyśle? 
 - Nie masz ludzkiego umysłu. - syknął Inferno. - Jedynie ludzkie emocje. 
 - Emocje to nic w porównaniu z umysłem. - odparł Gallardo podchodząc do niego parę kroków. 
Inferno uniósł głowę, i próbował się podnieść, lecz poczuł ból w klatce piersiowej. 
Gallardo uniósł przeciw niemu broń. 
- Twój umysł jest obłąkany, a emocje nadzbyt intensywne. - powiedział. - Taki duet nie naradza się ani w człowieku, ani w cyborgu. 
 - Nic o mnie nie wiesz. - syknął Inferno. 
- Czy na pewno? - spytał ironicznie Gallardo. - Mnie stworzyłeś jako pierwszego, mianowałeś przywódcą Gwardii... i przez te wszystkie lata masz czelność mówić, że nic o tobie nie wiem?... A może wcale nie jesteś Kanadyjczykiem, a kosmitą, który przybył tu, upodobniony do naszego przywódcy, aby spalić nas doszczętnie razem z autobotami? 
 Inferno spojrzał na rannego Scotta, który usiłował tamować krwawienie przyciskając do rany pomiętą koszulę. Na jego skroni perlił się pot, a jego mięśnie ciała były mocno napięte. 
 - Nigdy nie chciałem was zawieść. - odparł Inferno, odwracając się do Gallarda. - Jesteście moją drużyną. 
 Gallardo zmrużył oczy. 
- Łżesz. - powiedział. - Chciałeś zniszczyć nie tylko autoboty, ale i nas... stając się cyborgiem, twój mózg przeszedł mocne pranie i myślisz, że cyborg jest potężniejszy od jakiejkolwiek maszyny.
 - A czy ty uważasz się za potężnego? - odciął się Inferno. 
Gallardo przeładował pistolet i powiedział: 
- Potężniejszego od ciebie. 
Wystrzelił w jego stronę, a Inferno przeturlał się po ziemi, dzięki temu pocisk chybił. 
Były działacz wyciągnął broń. Odpowiedział ogniem na ogień.
 - Zmieniłeś się. - powiedział chłodno Gallardo. - Ale ja nie akceptuję zmian. 
Wkrótce powstała ostra strzelanina pomiędzy cyborgiem a robotem. Gallardo czuł, że Inferno zaprzecza własnej osobowości - temu, kim kiedyś był. Imponowało mu to, że Inferno zmierzył się z autobotami dwa lata temu, lecz teraz dostrzegł, że coś się w nim zmieniło - i nie mógł tego zaakceptować. Jakby Inferno nagle zmienił nie tylko ciało, ale i przeznaczenie... 
Inferno otworzył ogień z działa wysuniętego z jego nadgarstka i jednocześnie w drugiej ręce dźwigał pistolet. 
Gallardo robił uniki i strzelał z dwulufowego pistoletu. 
 Inferno stawał się coraz bardziej zapalczywy, w miarę, jak trzymał się na nogach. 
Starcie dwóch ognistych temperamentów stało się środkiem piekła. 


 

1 komentarz:

  1. Ojej, ale ostro }:)... :D Świetnie piszesz, moja droga, zresztą zawsze mi się podoba Twój styl :)

    Maxuka

    OdpowiedzUsuń