Na
twarzy Inferna rozbłysło zdumienie.
Tak potężne, że jego ciało
samo zareagowało, nie kierując się umysłem; jego palec przycisnął
spust i wystrzelił pociskiem metalowym. Pocisk skierował się
wprost w pierś Scotta.
Scott krzyknął z bólu. Na jego koszuli
pojawiła się plama krwi...
- Nie! - wrzasnął Inferno.
W następnej chwili poczuł, jak
on trafiony pociskiem zostaje odrzucony o parę metrów od ciała
Scotta.
Wylądował na plecach. Obrócił głowę i jego wzrok
zatrzymał się na czarnej sylwetce robota Gallardo.
Był tak
zszokowany, że język ugrzązł mu w gardle.
- Kiedyś się ciebie bałem,
panie. - powiedział wolno Gallardo. - Teraz widzę, jak oślepło
cię pragnienie władzy... a ja nie mam zwyczaju służenia
szaleńcom.
- Ja tylko chciałem... pozbyć się McDavida. - odparł Inferno.
- Czy
na pewno? - zdumiał się robot.
Inferno z trudnością uniósł
głowę, aby wzrok jego zrównał się ze wzrokiem człekokształtnej
maszyny.
- Na pewno. - odparł.
- Więc czemu krzyczałeś? - spytał robot.
Inferno spojrzał na wciąż nieruchomego Scotta.
-
Nieważne. - warknął.
-
Nie chcesz się zwierzyć? - spytał Gallardo. - Mi... twojemu
najwierniejszemu robotowi o ludzkim umyśle?
- Nie masz ludzkiego umysłu. -
syknął Inferno. - Jedynie ludzkie emocje.
- Emocje to nic w porównaniu z umysłem. - odparł
Gallardo podchodząc do niego parę kroków.
Inferno uniósł głowę, i
próbował się podnieść, lecz poczuł ból w klatce piersiowej.
Gallardo uniósł przeciw niemu broń.
- Twój umysł jest obłąkany, a emocje nadzbyt
intensywne. - powiedział. - Taki duet nie naradza się ani w
człowieku, ani w cyborgu.
- Nic o mnie nie
wiesz. - syknął Inferno.
- Czy na pewno? -
spytał ironicznie Gallardo. - Mnie stworzyłeś jako pierwszego,
mianowałeś przywódcą Gwardii... i przez te wszystkie lata masz
czelność mówić, że nic o tobie nie wiem?... A może wcale nie
jesteś Kanadyjczykiem, a kosmitą, który przybył tu, upodobniony
do naszego przywódcy, aby spalić nas doszczętnie razem z
autobotami?
Inferno spojrzał na rannego Scotta, który usiłował tamować
krwawienie przyciskając do rany pomiętą koszulę. Na jego skroni
perlił się pot, a jego mięśnie ciała były mocno napięte.
- Nigdy nie chciałem
was zawieść. - odparł Inferno, odwracając się do Gallarda. -
Jesteście moją drużyną.
Gallardo zmrużył oczy.
- Łżesz. - powiedział. - Chciałeś zniszczyć nie tylko
autoboty, ale i nas... stając się cyborgiem, twój mózg przeszedł
mocne pranie i myślisz, że cyborg jest potężniejszy od
jakiejkolwiek maszyny.
- A czy ty uważasz się za potężnego? - odciął
się Inferno.
Gallardo
przeładował pistolet i powiedział:
-
Potężniejszego od ciebie.
Wystrzelił w jego stronę, a Inferno przeturlał się po
ziemi, dzięki temu pocisk chybił.
Były działacz wyciągnął
broń. Odpowiedział ogniem na ogień.
- Zmieniłeś się. - powiedział chłodno
Gallardo. - Ale ja nie akceptuję zmian.
Wkrótce powstała ostra strzelanina pomiędzy cyborgiem a robotem.
Gallardo
czuł, że Inferno zaprzecza własnej osobowości - temu, kim kiedyś
był. Imponowało mu to, że Inferno zmierzył się z autobotami dwa
lata temu, lecz teraz dostrzegł, że coś się w nim zmieniło - i
nie mógł tego zaakceptować. Jakby Inferno nagle zmienił nie tylko
ciało, ale i przeznaczenie...
Inferno otworzył ogień z działa wysuniętego z jego nadgarstka i
jednocześnie w drugiej ręce dźwigał pistolet.
Gallardo robił uniki i
strzelał z dwulufowego pistoletu.
Inferno stawał się coraz bardziej zapalczywy,
w miarę, jak trzymał się na nogach.
Starcie dwóch ognistych
temperamentów stało się środkiem piekła.
Ojej, ale ostro }:)... :D Świetnie piszesz, moja droga, zresztą zawsze mi się podoba Twój styl :)
OdpowiedzUsuńMaxuka