środa, 9 września 2015

II. Nowe wcielenie: Rozdział Dwudziesty Ósmy

Ostatecznie przeładował pistolet i nacisnął spust. 
Z jego lufy wydobył się czerwony pas będącego ni to laserem, ni to ogniem. Scott umknął za pierwszym razem skacząc w bok. Spojrzał za siebie, w stronę, gdzie celował Inferno. Ku jego zdumieniu ścieżka pokryta wprawdzie cienką warstwą śniegu była przepalona. W miejscu, gdzie ugodził, powstała czarna podłużna dziura. Inferno wystrzelił drugi raz i strumień gorąca osmalił rękaw na ramieniu Scotta. 
Poparzenie było lekkie, lecz niezwykle bolesne. Scott chwycił garść śniegu i przyłożył do ugodzonego miejsca. 
Ból ustał jedynie w części. 
- Jesteś wspaniałym wojownikiem. - odezwał się Inferno. - Wiesz, jak sobie radzić w obliczu niebezpieczeństwa. Z chęcią przygarnąłbym cię do siebie... ale wpierw bym musiał wymazać ci pamięć o Armii.
 - Nie ośmielisz się! - wrzasnął Scott i wystrzelił w jego stronę czterdzieści pocisków. 
 Inferno wykonał w skoku salto w tył, jednocześnie wystrzeliwując pocisk w stronę Scotta. McDavid jednak pozostał czujny. Nie zwracał uwagi na walące się budynki, na krzyki, przekleństwa... widział przed sobą tylko Inferna i tylko na nim skupił cały swój umysł. 
Skupił wzrok na jego sylwetce - obserwował, aby wypatrzeć w nim słaby punkt. Będąc przez wiele lat żołnierzem w Armii, wiedział doskonale, na co trzeba zwracać uwagę u wroga, aby wiedzieć, gdzie najdogodniej uderzyć. Instynkt wojownika kazał mu atakować tam, gdzie nieprzyjaciel nie będzie się spodziewał. 
Przypominało to trochę chwile przed starciem dwóch wilków z wrogich sobie stad. Scott dobiegł do niego, ciągle strzelając, wykonując niefortunne uniki przed jego atakiem. Starzec zamachnął się pięścią i wymierzył mu cios w twarz, lecz Scott zdołał się uchylić. 
Chwycił dłoń starca z pistoletem, który był już wcelowany w jego pierś. 
- Poddaj się, Inferno! - krzyknął Scott. - Nie pozwolę ci zniszczyć autobotów. 
 - Poddanie się oznacza z góry przegraną. - odparł Inferno mierząc się z nim wzrokiem; starał się wyrwać z uścisku dłoni Scotta siłując się z nim. - Ale ja poddałem się tylko raz... i to był mój błąd. Już nigdy więcej go nie popełnię. 
Uniósł nogę ponad kolano Scotta i kopnął go z całej siły. 
Scott upadł parę kroków od cyborga, czując pulsujący ból. Inferno stanął nad nim, trącając nogą jego bok. 
 - Teraz to ty się poddaj. - powiedział, celując w jego twarz. - Jesteś panem autobotów, a ja władcą robotów. Roboty istnieją setki lat przed autobotami, więc to one mają prawo do władzy. Rozkaż swoim się poddać, albo zginiesz razem z nimi.
 - Skąd możesz wiedzieć, że nawet jeśli umrę, świat padnie ci do stóp? - spytał Scott, nabierając powietrza w płuca. 
 - Jesteś tylko człowiekiem. - powiedział Inferno. - Era ludzi mija. Stają się coraz słabsi. Maszyny wyręczają ich w nawet najbardziej banalnie prostych pracach. I tak nie zmienia to faktu, że zginą... Człowieczeństwo stanie się społeczeństwem maszyn, to pewne. 
 - Sam byłeś człowiekiem. - powiedział Scott. - A teraz oczerniasz własny gatunek? To, że stałeś się cyborgiem, niczego nie dowodzi. Cyborg to nic innego jak krzyżówka maszyny z człowiekiem. Ludźmi byli twoi przodkowie i jako jeden z ludzi przyszedłeś na świat... a teraz wypierasz się własnego pochodzenia? 
- Pokażę ludziom, na co stać cyborgów. - powiedział Inferno. - Sami zapragną nimi być. 
Przeładował ponownie pistolet. 
 - Pamiętaj o naszym partnerstwie, Inferno. - powiedział Scott rzucając karabin. - Wiedz, że maszyna nie dorówna wierności człowiekowi. 
 

1 komentarz:

  1. Wooooooooow
    CZEMJ W TAKIM MOMENCIE KONIEC???
    ;______;
    Ale cos czuje ze za chwile bedzie wielkie KABOOM XD
    ale mkge sie mylic :3
    Szczerze przyznam, ze jest to jedyne opowiadanie sci-fi ktore naprawde mi sie podoba wiec ani mi sie waz przeatac pisac :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdzial ^^
    Iza

    OdpowiedzUsuń