Scott
wyczuł, że Venus coś trapi.
Siedział wtedy w swoim
pokoju w kwaterze i był zajęty myślami.
Jednak nie mógł znieść
swojej bezczynności w tej sytuacji.
- Co ci
jest, moja droga? - spytał przyjacielskim tonem, podnosząc się zza
biurka.
Autobotka milczała.
Scott znał już jednak ten krok.
Wiedział, że autobotce potrzeba czasu na ,,otworzenie się”.
Podszedł do niej,
uklęknął.
- Posłuchaj
- powiedział. - Wiem, co czujesz. Inni też się boją. Nie wiadomo,
czy czeka ich próba cięższa od tej, która w ostatnich latach
niemal skruszyła ich nadzieję... my też jesteśmy tylko ludźmi...
niczym się nie różnimy. Wszyscy jesteśmy tacy sami... czujemy to
samo. Ale musisz uwierzyć, Venus, że przeciwstawimy się
Gallardo... i nawet zginiemy, jeśli taka będzie potrzeba. Ludzie
rodzą się i umierają... od tysiącleci tak jest.
- Ale... ty nie
umrzesz tak szybko, prawda? - spytała Venus. - Co noc, gdy mam się
rozłączać myślę o tym jednym i samym. Zaczynam bać się każdego
dnia... że któryś z nich mi ciebie odbierze. Przecież Luke umarł
w porównaniu z innymi tak szybko...
Scott spojrzał w oczy autobotce.
Zrozumiał, że więź, łącząca autobotkę z
nim była silniejsza, niż przypuszczał. Teraz jej strach był jego
strachem. Łącze, które istniało między nimi od wielu lat,
umocniło się w obliczu trwogi o przyszłość.
***
Corlett
też dzielił swój strach z Kometą.
Przez ten krótki
czas jej istnienia, między stwórcą a autobotem wytworzyła się
więź, niemal podobna wyglądem do tej, która od potężnego szmatu
czasu jednoczyła jego przyjaciela z Venus.
Kometa również
potrafiła ustabilizować najbardziej mroczne myśli Corletta, lecz
okres ten stał się trudny zarówno dla niej i Venus, jak i dla
Scotta i jego druha.
***
Alec
z trudem powstrzymywał złość.
Próbował tłumaczyć
Soprano, że bitwa niebawem wybuchnie, a Kanada pozostanie bez
oparcia.
- Scott mówił mi, że miałeś w bitwie z robotami
wspaniałych żołnierzy. - mówiła. - I teraz będziesz ich miał o
wiele więcej. Musisz uwierzyć, Alec... wiara potrafi pomóc
przeżyć.
Alec
spojrzał na robocicę.
W duchu przyznawał jej rację. I nie wyobrażał sobie, że mogłoby
być inaczej. Przecież tyle razem ze Scottem przeszli... wojen,
katastrof... teraz powinni wspierać siebie wzajemnie. To było
jedyne wyjście.
- Jeśli jednak tak się nie zdarzy... nie bój się
umrzeć. - usłyszał głos Soprano. - Śmierć to wybawienie od
cierpień... i droga do chwały.
Niesamowicie dobrze piszesz, pisz no dalej, jestem ciekaw co z Infernem i robotami. Jeżeli przerobili go na cyborga, to może okazać się ciekawie... A właśnie, tak w ogóle to szaleję za cyberpunkiem, tymi ciężkimi, ,,cyfrowymi" klimatami ;)
OdpowiedzUsuńEmil Srebrzyński
To nie jest podobne ani do BW, ani do Transformersów, ani do Nieśmiertelnego. To jest coś zupełnie nowego, jakieś nowe Dziady ;D
OdpowiedzUsuńEmil Srebrzyński ;D
Jeju, jakie napiecie :3 Tylko wzmaga niecierpliwosc >.<
OdpowiedzUsuńAle no coz, "cierpliwie" czekam na nastepny rozdzial xD