poniedziałek, 27 lipca 2015

II. Nowe wcielenie: Rozdział Dwudziesty Pierwszy

Scott wyczuł, że Venus coś trapi. 
Siedział wtedy w swoim pokoju w kwaterze i był zajęty myślami. 
Jednak nie mógł znieść swojej bezczynności w tej sytuacji. 
 - Co ci jest, moja droga? - spytał przyjacielskim tonem, podnosząc się zza biurka. 
Autobotka milczała. 
Scott znał już jednak ten krok. Wiedział, że autobotce potrzeba czasu na ,,otworzenie się”. 
Podszedł do niej, uklęknął. 
 - Posłuchaj - powiedział. - Wiem, co czujesz. Inni też się boją. Nie wiadomo, czy czeka ich próba cięższa od tej, która w ostatnich latach niemal skruszyła ich nadzieję... my też jesteśmy tylko ludźmi... niczym się nie różnimy. Wszyscy jesteśmy tacy sami... czujemy to samo. Ale musisz uwierzyć, Venus, że przeciwstawimy się Gallardo... i nawet zginiemy, jeśli taka będzie potrzeba. Ludzie rodzą się i umierają... od tysiącleci tak jest. 
 - Ale... ty nie umrzesz tak szybko, prawda? - spytała Venus. - Co noc, gdy mam się rozłączać myślę o tym jednym i samym. Zaczynam bać się każdego dnia... że któryś z nich mi ciebie odbierze. Przecież Luke umarł w porównaniu z innymi tak szybko... 
Scott spojrzał w oczy autobotce. Zrozumiał, że więź, łącząca autobotkę z nim była silniejsza, niż przypuszczał. Teraz jej strach był jego strachem. Łącze, które istniało między nimi od wielu lat, umocniło się w obliczu trwogi o przyszłość.
***
Corlett też dzielił swój strach z Kometą. 
 Przez ten krótki czas jej istnienia, między stwórcą a autobotem wytworzyła się więź, niemal podobna wyglądem do tej, która od potężnego szmatu czasu jednoczyła jego przyjaciela z Venus. 
Kometa również potrafiła ustabilizować najbardziej mroczne myśli Corletta, lecz okres ten stał się trudny zarówno dla niej i Venus, jak i dla Scotta i jego druha.
***
Alec z trudem powstrzymywał złość. 
Próbował tłumaczyć Soprano, że bitwa niebawem wybuchnie, a Kanada pozostanie bez oparcia. 
 - Scott mówił mi, że miałeś w bitwie z robotami wspaniałych żołnierzy. - mówiła. - I teraz będziesz ich miał o wiele więcej. Musisz uwierzyć, Alec... wiara potrafi pomóc przeżyć. 
Alec spojrzał na robocicę. 
W duchu przyznawał jej rację. I nie wyobrażał sobie, że mogłoby być inaczej. Przecież tyle razem ze Scottem przeszli... wojen, katastrof... teraz powinni wspierać siebie wzajemnie. To było jedyne wyjście. 
 - Jeśli jednak tak się nie zdarzy... nie bój się umrzeć. - usłyszał głos Soprano. - Śmierć to wybawienie od cierpień... i droga do chwały.

3 komentarze:

  1. Niesamowicie dobrze piszesz, pisz no dalej, jestem ciekaw co z Infernem i robotami. Jeżeli przerobili go na cyborga, to może okazać się ciekawie... A właśnie, tak w ogóle to szaleję za cyberpunkiem, tymi ciężkimi, ,,cyfrowymi" klimatami ;)

    Emil Srebrzyński

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie jest podobne ani do BW, ani do Transformersów, ani do Nieśmiertelnego. To jest coś zupełnie nowego, jakieś nowe Dziady ;D

    Emil Srebrzyński ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, jakie napiecie :3 Tylko wzmaga niecierpliwosc >.<
    Ale no coz, "cierpliwie" czekam na nastepny rozdzial xD

    OdpowiedzUsuń