Lecz
na odpowiedź Armia nie musiała długo czekać.
W
pośpiechu szykowali arsenał, a Scott przekonał się wraz z nimi,
że wojna już trwa.
- Roboty zawsze są
niecierpliwe. - powiedział dotykając już znaną mu całkiem dobrze
broń. - I dziwne, że my o wszystkim dowiadujemy się jako ostatni.
- To
jest ukartowane. - uspokoił go Alec. - Widzę, że autoboty teraz
bardzo nam się przydadzą...
Venus też była zdenerwowana z tego powodu.
Tylko Kometa nie była w stanie pojąć o co chodzi.
Ludzie dookoła
krzyczeli, szarpali się, zapinali u pasów broń, przepychali się
wzajem, żeby uzbroić odpowiednio swojego autobota.
W pokoju aż huczało.
- Susan, sprawdź teraz gdzie zaatakowali - polecił dowódcy
Scott.
-
Okolice Vancouver.
Corlett zaklął.
-
Gallardo weźmie całe miasto! - krzyknął.
-
Nie weźmie. - zaprzeczył Alec. - Ja wskakuję do samolotu. W razie
czego - wskazał na nadajnik na dłoni. - dajcie znać.
- Oczywiście. - odparł Scott i rozstali
się.
***
Tymczasem
Gallardo siał rzeź istną z robotami.
Nie lękały się
niczego.
Rozbijały kolejne
garstki ludzi, walcząc z grubą warstwą śniegu pod stopami.
A Inferno czekał.
Czekał, aż Armia nadejdzie.
A wtedy... nadejdzie nowa przyszłość.
Haha, wiedziałem, że prędzej czy później bitwa wybuchnie... Bo z pewnością wybuchnie, już to czuję xD
OdpowiedzUsuńEmil Srebrzyński
Świetnie piszesz, dobrze, że dodałaś spis treści, inaczej bym się pogubiła ;P Maxuka
OdpowiedzUsuń