wtorek, 14 lipca 2015

II. Nowe wcielenie: Rozdział Osiemnasty

Wrzaski robota wypełniały całą salę. 
Właśnie czuł, jak dobierają mu się do mózgu... 
- I tak to niczego nie zmieni! - krzyczał, przywiązany przemocą do łoża. - Z nim nic nie będzie takie samo! Ostrzegam was... nie kryjcie go hańbą i mnie też nią nie kryjcie. Nie odbierajcie mi ciała, skoro jego ciało jeszcze nie gnije! 
 - Milcz! - warknął Gallardo. - Jeden musi zginąć, aby drugi mógł przeżyć. 
 - O czym ty mówisz? Przecież... właśnie on nie żyje! Sam widziałeś, jak umarł... i nie śmiesz temu zaprzeczyć. 
Robot objął go krytycznym spojrzeniem. 
Słudzy Gallarda podłączyli jego umysł do komputera i w chwilę później stał się prawie nieświadomy tego, co się wokół niego działo. 
 Łapa urządzenia otworzyła klapę na jego piersi, ujawniając tajemne wnętrze robotów przyszłości. Ferrari wrzasnął, chociaż wcale nie poczuł bólu. Z jego wnętrza metalowa łapa uchwyciła jego akumulator wewnętrzny - źródło jego energii. Gdy zobaczył go, uniesionego przez łapę, wrzasnął ponownie.
 - Nie możesz tego zrobić! - jego głos był pełen trwogi. - W ten sposób mnie zabijesz! Gallardo milczał. 
Zaczął obsługiwać sprzęt i rozbierać go kolejno na części zacząwszy od nóg. 
 - Oszalałeś! - wrzeszczał wciąż żywy Ferrari. - Ty mnie tu żywcem do spalin wpędzisz... - Zamknij się! - ryknął Gallardo i kontynuował ,,operację''. 
 Kolejne części dawnego ciała Ferrari odeszły na bok, aby wykorzystać je później... Roboty nie patrzyły na to, co on czynił z odrazą - lecz z nadzieją. 
Pozostał już tylko korpus i głowa robota. Ferrari odwrócił głowę i spojrzał wprost na niego: - Jesteś okrutny jak cyborg... 
W tej chwili Gallardo nacisnął czerwony guzik na pulpicie posyłając mu diabelski uśmiech i oczy Ferrari zgasły... 
Roboty patrzyły na Gallardo z takim lękiem, że bały się do niego odezwać. 
Po raz pierwszy były świadkiem rozebrania robota na części i to ,,na żywca''... 
Gallardo uśmiechał się mściwie na widok porozkładanych części robociego ciała. 
Nie zwracał uwagi na wyraźne oburzenie robotów.
 Coś do niego mówili po kilku naraz, aż powstał ogólny szum i nic nie można było zrozumieć. Pojedyncze tylko słowa docierały do jego świadomości, milczał więc, zapewne po to, aby nie palnąć nic głupiego. 
- Panie... jak mogłeś... 
- Jak tak można... 
 - Wierny żołnierz ma ginąć z rąk dowódcy... 
- Niesprawiedliwe rządy tworzysz, panie... 
- Inferno ukarałby cię... 
- Robię to dla niego! - wrzasnął w ostatniej chwili Gallardo. 
Roboty umilkły. Nic nie potrafiły zrozumieć - to było zbyt zawiłe... 
Gdy jednak patrzyły na twarz Gallardo i potem zwróciły twarz ku szczątkom Ferrari, poczuły coś, czego same nie potrafiłyby nazwać... 
Patrzyły, jak urzeczone... przerażeni rzeczywistością... 
Gallardo oddychał tak głęboko, że pierś unosiła mu się szybkimi falami, niczym pierś galopującego rumaka.
 Patrzył na swoje roboty, których był panem. Dowódcą mianowanym przez człowieka. 
 - Zrobiłem to tylko dla niego. - powtórzył z trudem łapiąc oddech. - Teraz wy zróbcie to dla mnie. Połączcie go umysłem z maszyną... Odtąd nie będzie on cierpiącym człowiekiem... będzie silny. Zajmijcie się nim.

4 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba ten rozdział, taki poukładany, tajemniczy... Jak zwykle, nie mam pojęcia, co się stanie z robocią armią, bo jak stracili przywódcę, mogą się zemścić na Armii. Maxuka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pod mega wrażeniem, oby tak dalej.

      Usuń
  2. Ty to potrafisz tworzyć klimat... ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Takiego właśnie opowiadania szukałem! Emil Srebrzyński

    OdpowiedzUsuń