czwartek, 14 maja 2015

II. Nowe wcielenie: Rozdział Dziesiąty cz. II

Alec i Soprano nie wiedzieli, co począć. 
Martwili się przyszłością Armii. 
 Czuli, że jak przynajmniej do połowy listopada budynek nie będzie gotowy, ich działalność rozpadnie się na dobre i na zawsze. 
 - Jest coraz zimniej. - powiedziała Soprano. - Niebawem deszcz zacznie doskwierać dwadzieścia pięć dni w miesiącu. 
- Nie mów mi o takich rzeczach. - odparł Alec. - Nie po to przeprowadziłem się z Waszyngtonu, abyś teraz mi mówiła takie rzeczy. 
 - Mieszkasz w Kanadzie nie od wczoraj. - powiedziała Soprano, która miała jak na starego robota żelazną pamięć. - Już dziesięć lat. 
Alec jednak nie wiedział czemu robocica to wszystko mu mówi. Wiedział przecież doskonale, że trzeba nakłonić autoboty do wytężniejszej pracy. 
Ale jak? 
Coraz bardziej skracał się dzień. 
Autoboty nie miały sił pracować do późna. Problem był też w tym, że sam Scott czasami nie dawał rady. 
Nadal pomagał odbudowywać domy poszkodowanym rodzinom.
 Alec spojrzał w okno.
 Bał się zimy. Czuł niemal, jak nadchodzi. 
 Spojrzał na robocicę. Wiedział, że nie będzie w stanie go zrozumieć. 
Ale mimo wszystko... znali się już tyle lat.

***

Corlett jeszcze przed nocą zjawił się u Scotta. A było to niespodziewaną wizytą.
Gdy Venus szykowała wszystko do podania kolacji, a Scott pomógł jej w obsłudze palnika kuchenki (zawsze obawiał się że zbyt wysoka temperatura w pobliżu ciała z metalu może grozić jej wybuchem), nagle zadzwonił dzwonek u drzwi.
- Już późno, Scott. - powiedziała Venus. - Spodziewasz się kogoś?
Scott pokręcił z niedowierzaniem głową. Też był tym zadziwiony. Umył ręce, wytarł do sucha i podszedł do drzwi frontowych. Gdy nacisnął niepewnie klamkę, usłyszał niewyraźny głos męski: 
- Nie obawiaj się, przyjacielu, nie okradnę ci domostwa.
W jego tonie była wesołość i... coś znajomego. 
 Docisnął klamkę do końca, już pewniejszym naciskiem dłoni i otworzył drzwi. Oczy mu rozbłysły z radości. 
Objął serdecznie najlepszego przyjaciela.
- Mój Boże... wiedziałem, że z tego wyjdziesz, Corlett. 
Venus dosłyszała radosne głosy mężczyzn i również przyszła zobaczyć, co to za powód. 
Czara radości się dopełniła. 
Przyjaciele ściskali się tak serdecznie, że aż łzy stanęły im w oczach. Susan też płakała. 
- Mój drogi - powiedział Scott. - Przepraszam, że przez cały ten czas nie miałem okazji cię odwiedzić... brakło czasu, stary... 
- Nie gniewam się. - odparł lekko Corlett. - Każdy ma swoje sprawy... i dzięki ci za syrop... poratował mnie. 
Scott nie mógł zaprzestać uśmiechu. 
- Wchodź do nas, zjemy razem. - powiedział.

***

Inferno nie był jeszcze w pełni świadomości. - tak uważały roboty. 
A przecież to wszystko powiedział tak dobitnie... nic z tego nie rozumieli. Wydawało im się nierealnością, iż Inferno chce ,,nie mieć ciała". 
Bez ciała nie ma życia - wiedzieli to napewno. 
Więc, czy ich pan naprawdę się poddał? 
Chce zginąć w Kosmosie, a na Ziemi mają już o nim nie pamiętać? 
A może nadal miał urojenia? 
Chciały go o to spytać - ale powtarzał jedno i to samo, że nie chce być już człowiekiem. 
A kim chciałby być? 
Istota rozumna na Ziemi była tylko jedna. 
- Odzyskał już nieco sił. - analizował Ferrari. - Lecz nadal są to tylko siły fizyczne. Nie może jeszcze w miarę racjonalnie myśleć, tak jak kiedyś. 
- To co go tak przyblokowało aż na tak długo? - spytał inny robot zwany Stalową Pięścią. 
- A skąd mam wiedzieć? - rozzłościł się Ferrari. - Nie do mnie kieruj takie pytania.
Roboty usłyszały mocne chrząknięcie Gallardo. Odwróciły się. 
- A myślicie, że ja to wiem? - spytał przywódca robotów. - Owszem, osłabł po bitwie, no ale minęły od niej dwa lata. To bardzo dziwne... niewielu z nas wyszło stamtąd bez szwanku... ale w końcu wróciliśmy do formy.
- Taaa - mruknął Stalowa Pięść. - Tylko mi nie przypominaj, że na rozkaz Inferno musieliśmy dopilnować, aby twój łeb przywiercił się idealnie do twojego złomowatego cielska... 
- Milcz! - warknął Ferrari. - Jeszcze raz użyjesz tego typu słownictwa odnośnie wodza, a rozbiorę cię na części i nie poskładam dopóki Inferno mi nie rozkaże! Stawiasz się, kupo metalu? 
Lecz Gallardo był szybszy. Z prędkością światła chwycił Stalową Pięść za gardło i przydusił do ściany. 
- Jesteś z nami czy przeciw? - syknął Gallardo; jego czerwone reflektory-oczy ,,ściaśniły się'' jakby je mrużył. Robot wyczuł jego niezadowolenie, nie złość, lecz już gniew - niemal tak samo groźny jak irytacja Inferna. 
- Ufaliśmy tobie od początku naszej znajomości. - powiedział Gallardo wciąż trzymając w garści jego szyję. - Widziałeś sam, jak autoboty nam dokopały... mieliśmy się rozpaść tylko dlatego, że te wielkie bryki broniły miasta jak lew zdobyczy? Sam chyba zdajesz sobie sprawę, że to nie w porządku. Nasz pan osłabł wtedy i sam wiesz, że niechybnie zginąłby gdyby nie nasza ucieczka. A uciekliśmy w Galaktykę dlatego, że w innych miastach, może nawet krajach ludzie publicznie by nas rozszarpali... Jesteśmy wojskiem, ale przeciw ludowi nie mamy szans. 
- Nie jesteście wojskiem. - wyksztusił Stalowa Pięść. - Jesteście rasowymi tchórzami. 
Gallardo jeszcze mocniej ścisnął go za gardło (w tym przypadku człowiek umarłby uduszony) i syknął: 
- Ty zdradziecki złomie! Myślisz, że my to wszystko robimy dla siebie? Nie! Nie rozumiesz pojęcia tej misji. Jesteś członkiem tej operacji od niedawna. Ale uważaj, bo nabawisz się strucia olejem... i to dobrym, kanadyjskim olejem.

P.S.: No, nareszcie wypłodziłam coś dłuższego! Mam nadzieję, że Was nie 

zanudziłam.


Chciałabym, abyście mi napisali, jaką postać do tej pory polubiliście.


Piszcie śmiało, a może się zrewanżuję kolejnym rozdziałem ;)

P.S.2: Pozdrawiam Izę i Magdę, których komentarze dały mi kopa do napisania 

kontynuacji ^^

 
 
 
  

3 komentarze:

  1. Dziekuje za pozdrowienia ^^
    A najlepszymi postaciami sa moim zdaniem Scott i Venus i Soprano i... jak tu wybrac? XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie znalazłam czas żeby przeczytać. Mi się chyba najbardziej podoba Venus. No nie wiem, przyzwyczaiłam się do tej postaci ;) Jeśli chodzi o mnie to dziękuje :)
    Cieszę się że piszesz dalej.. zmiany, zmiany , zmiany
    http://kreatywnieprzezzycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie sie czyta xD Maxuka

    OdpowiedzUsuń