Corlett
pożegnał się z Susan.
Rozweselił
się nieco po rozmowie ze wspólną przyjaciółką.
Zaczął
wierzyć, że Kanada - ich rodzima, kochana Kanada - będzie dla nich
domem, którego już nic nie udoskonali - bo tylko Kanadyjczycy
potrafili ją polepszyć - dzięki rozwojowi technologii i dobrych
kontaktach międzyludzkich. Kraj to nie tylko plamka i napis na mapie
- mawiali. - kraj to też ludzie i ich osiągnięcia.
Corlett
w to wierzył.
Starał
się, aby działalność ich grupy nie upadła. Bał się, że przez
jego chorobę plany runą jak dom z kart. Wesołość jego trwała
krótko. Marzył, aby znowu dołączyć do Armii. Tak minął mu
kolejny - już trzeci - dzień w hotelu.
Autoboty
starały się, aby wyzdrowiał jak najszybciej. Mimo to on nie czuł
wcale, że zdrowieje. Owszem, gorączka spadła mu w nocy, lecz nadal
bolało go gardło i miał dreszcze.
-
I jak się czuje? - pytała kierowniczka hotelu.
-
Nieco lepiej. - powiedziały autobotki-pielęgniarki. - Ale wciąż
musi przyjmować kurację, to znaczy... lekarstwa. Z chorobą nie
żartów! My, automaty, też chorujemy...
-
A pogoda tak piękna za oknem! - westchnęła kierowniczka. - No cóż,
kurujcie go, póki czas.
***
Tymczasem
do hotelu przyjechał Alec.
Z
bagażnika wyciągnął małą paczuszkę i schował ją za pazuchę.
Wszedł
w drzwi wejściowe, wytarł buty o wycieraczkę i podszedł do
siedliska kierowniczki hotelu.
-
Dzień dobry, ja do pana Corletta Bluegotta. - powiedział. - Czy
jest dzisiaj możliwość na krótkie odwiedziny?
Kierowniczka
spojrzała na czarnoskórego mężczyznę.
-
A pan jest dla pana Bluegotta...
-
Przyjacielem. - dokończył Alec. - Moje nazwisko Alec Sunshire.
Kierowniczka
wyciągnęła książeczkę z listą gości i zarejestrowanych osób
i znalazła tam mężczyznę o nazwisku Sunshire.
-
Dobrze. - zgodziła się. - Lecz zewolę na jedynie krótkie
odwiedziny. Jak zapewne pan wie, pan Bluegott nie czuje się
najlepiej...
Alec
kiwnął głową.
-
Oczywiście. - powiedział. - Ale zapewniam panią, że te odwiedziny
zrobią naszemu koledze na dobre.
Do
Aleca podeszła jedna z autobotek.
-
Proszę za mną. - powiedziała.
Poprowadziła
gościa hotelu do pokoju, w którym ,,mieszkał" zchorowany
przyjaciel.
Gdy
ujrzał znajomą twarz, uśmiechnął się.
-
Gość do pana, panie Bluegott. - powiedziała. - Niech pan pamięta,
że za pół godziny dostanie pan lekarstwa.
Gdy
autobotka wyszła, Alec podszedł do przyjaciela.
-
Jak żyjesz? - spytał.
-
Chorobowo. - odparł Corlett.
Alec
uśmiechnął się.
-
Rozmawiałeś z Susan? - spytał.
-
Tak. Scott podobno tak mnie kocha, że się stęsknił...
Przez
twarz Aleca przemknął niemrawy uśmiech, jakby go to rozśmieszyło
i zdumiało zarazem. Ale nie zamierzał wchodzić w takiego typu
tematy, tylko powiedział:
-
Wszyscy się stęsknili, mój drogi. I przesyłają pozdrowienia.
Corlett
kiwnął głową. - Dobrze, że oni traktują mnie jak dorosłego. -
powiedział z ulgą. - Tutaj te niańki i pielęgniarki wytykają mi
moją chorobę... jakbym specjalnie wypadł z hotelu na taką pogodę.
-
Jednak mają nieco racji. - powiedział Alec. - Pogoda dzisiaj
niespecjalna na takie spacery.
-
Nudzą mnie rozmowy o pogodzie. - przerwał mu Corlett. - Mów co u
was.
Alec
opowiedział mu o pobycie w domu Scotta. Również wspomniał o
Soprano. Corlett uśmiechnął się.
-
No cóż, muzyczny ci się trafił robot - orzekł. - Masz duży dom,
z pewnością zmieścisz perkusję. - zażartował.
Lecz
Alec nie podzielał tego zdania.
-
Jedyne co, to mogę sobie kupić malowane portrety z kanadyjskimi
kompozytorami. - powiedział.
Chwilę
milczał, uśmiechając się.
-
Prawie bym zapomniał - powiedział. - Mam coś dla ciebie... to
znaczy, nie ode mnie osobiście, ale ktoś znajomy prosił, abym ci
to przekazał.
Wsunął
rękę za pazuchę i wyciągnął ładnie ustrojoną małą
paczuszkę.
Corlett
wziął ją i obejrzał. Potem powoli rozpakował.
Jego
oczom ukazał się... słoik ze świeżym syropem klonowym. Na
zakrętce była doczepiona na sznureczku karteczka ze słowami: Z
serdecznymi życzeniami powrotu do zdrowia. Wierzymy w ciebie,
bracie! Scott i Venus.
Świetne! :)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńBiedny Corlett, współczuję mu, mam nadzieję, że niebawem stanie na nogi ;(
OdpowiedzUsuńPodobają mi się gadżety, które dodałaś na bloga. Nie pomyślałabym, że inspirujesz się tak świetnym serialem jak ,,Nieśmiertelny". Kocham!! ^^
Usuń7Eva100