niedziela, 12 kwietnia 2015

II. Nowe wcielenie: Rozdział Trzeci

Corlett pożegnał się z Susan. 
Rozweselił się nieco po rozmowie ze wspólną przyjaciółką. 
Zaczął wierzyć, że Kanada - ich rodzima, kochana Kanada - będzie dla nich domem, którego już nic nie udoskonali - bo tylko Kanadyjczycy potrafili ją polepszyć - dzięki rozwojowi technologii i dobrych kontaktach międzyludzkich. Kraj to nie tylko plamka i napis na mapie - mawiali. - kraj to też ludzie i ich osiągnięcia. 
Corlett w to wierzył. 
Starał się, aby działalność ich grupy nie upadła. Bał się, że przez jego chorobę plany runą jak dom z kart. Wesołość jego trwała krótko. Marzył, aby znowu dołączyć do Armii. Tak minął mu kolejny - już trzeci - dzień w hotelu. 
Autoboty starały się, aby wyzdrowiał jak najszybciej. Mimo to on nie czuł wcale, że zdrowieje. Owszem, gorączka spadła mu w nocy, lecz nadal bolało go gardło i miał dreszcze. 
- I jak się czuje? - pytała kierowniczka hotelu. 
- Nieco lepiej. - powiedziały autobotki-pielęgniarki. - Ale wciąż musi przyjmować kurację, to znaczy... lekarstwa. Z chorobą nie żartów! My, automaty, też chorujemy... 
- A pogoda tak piękna za oknem! - westchnęła kierowniczka. - No cóż, kurujcie go, póki czas.

***
Tymczasem do hotelu przyjechał Alec. 
Z bagażnika wyciągnął małą paczuszkę i schował ją za pazuchę. 
Wszedł w drzwi wejściowe, wytarł buty o wycieraczkę i podszedł do siedliska kierowniczki hotelu. 
- Dzień dobry, ja do pana Corletta Bluegotta. - powiedział. - Czy jest dzisiaj możliwość na krótkie odwiedziny? 
Kierowniczka spojrzała na czarnoskórego mężczyznę. 
- A pan jest dla pana Bluegotta... 
- Przyjacielem. - dokończył Alec. - Moje nazwisko Alec Sunshire. 
Kierowniczka wyciągnęła książeczkę z listą gości i zarejestrowanych osób i znalazła tam mężczyznę o nazwisku Sunshire. 
- Dobrze. - zgodziła się. - Lecz zewolę na jedynie krótkie odwiedziny. Jak zapewne pan wie, pan Bluegott nie czuje się najlepiej... 
Alec kiwnął głową. 
- Oczywiście. - powiedział. - Ale zapewniam panią, że te odwiedziny zrobią naszemu koledze na dobre. 
Do Aleca podeszła jedna z autobotek. 
- Proszę za mną. - powiedziała. 
Poprowadziła gościa hotelu do pokoju, w którym ,,mieszkał" zchorowany przyjaciel. 
Gdy ujrzał znajomą twarz, uśmiechnął się. 
- Gość do pana, panie Bluegott. - powiedziała. - Niech pan pamięta, że za pół godziny dostanie pan lekarstwa. 
Gdy autobotka wyszła, Alec podszedł do przyjaciela. 
- Jak żyjesz? - spytał. 
- Chorobowo. - odparł Corlett. 
Alec uśmiechnął się. 
- Rozmawiałeś z Susan? - spytał. 
- Tak. Scott podobno tak mnie kocha, że się stęsknił... 
Przez twarz Aleca przemknął niemrawy uśmiech, jakby go to rozśmieszyło i zdumiało zarazem. Ale nie zamierzał wchodzić w takiego typu tematy, tylko powiedział: 
- Wszyscy się stęsknili, mój drogi. I przesyłają pozdrowienia. 
Corlett kiwnął głową. - Dobrze, że oni traktują mnie jak dorosłego. - powiedział z ulgą. - Tutaj te niańki i pielęgniarki wytykają mi moją chorobę... jakbym specjalnie wypadł z hotelu na taką pogodę. 
- Jednak mają nieco racji. - powiedział Alec. - Pogoda dzisiaj niespecjalna na takie spacery. 
- Nudzą mnie rozmowy o pogodzie. - przerwał mu Corlett. - Mów co u was. 
Alec opowiedział mu o pobycie w domu Scotta. Również wspomniał o Soprano. Corlett uśmiechnął się. 
- No cóż, muzyczny ci się trafił robot - orzekł. - Masz duży dom, z pewnością zmieścisz perkusję. - zażartował. 
Lecz Alec nie podzielał tego zdania. 
- Jedyne co, to mogę sobie kupić malowane portrety z kanadyjskimi kompozytorami. - powiedział. 
Chwilę milczał, uśmiechając się. 
- Prawie bym zapomniał - powiedział. - Mam coś dla ciebie... to znaczy, nie ode mnie osobiście, ale ktoś znajomy prosił, abym ci to przekazał. 
Wsunął rękę za pazuchę i wyciągnął ładnie ustrojoną małą paczuszkę. 
Corlett wziął ją i obejrzał. Potem powoli rozpakował. 
Jego oczom ukazał się... słoik ze świeżym syropem klonowym. Na zakrętce była doczepiona na sznureczku karteczka ze słowami: Z serdecznymi życzeniami powrotu do zdrowia. Wierzymy w ciebie, bracie! Scott i Venus.
 
 
 
 
 

4 komentarze:

  1. Biedny Corlett, współczuję mu, mam nadzieję, że niebawem stanie na nogi ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobają mi się gadżety, które dodałaś na bloga. Nie pomyślałabym, że inspirujesz się tak świetnym serialem jak ,,Nieśmiertelny". Kocham!! ^^

      7Eva100

      Usuń