czwartek, 16 kwietnia 2015

II. Nowe wcielenie: Rozdział Szósty

Do otwartego pokoju Corletta wjechał Gepard. 
Zamrugał reflektorami i podjechał do jego łóżka. Corlett uśmiechnął się. 
- Och, stary, to ty jeszcze mnie pamiętasz? 
Gepard poruszył światełkami. 
- Nie ma wojny, mój kochany. Jesteśmy w domu. 
Wydawało mu się nieco głupie, że gada z maszyną, ale miał silną potrzebę zwierzenia się komuś. Patrzył na dawnego ,,towarzysza'' misji, jakby wiedział, co oznacza jego znajome poruszanie się, wysuwanie wprzód lufek z nadajnikiem... Napewno wiedział, co to znaczy. Tęsknił za swoimi przyjaciółmi - za Clarą, Aleckiem, Venus... i Scottem, najdroższym przyjacielem.
Wspominał też Luke'a. 
Był zasmucony i zmartwiony. 
Tyle się zdarzyło w roku 2295! 
Ale teraz jest inny okres... czy to możliwe, aby ludzkość się zmieniła? Czy prawdą jest, iż ludzie i autoboty kiedyś się od siebie odwrócą?
Czy do tego zmierza Inferno? 
A może już tak się dzieje, tylko jeszcze nie pora na Scotta i Venus? 
Nowe zmartwienia narodziły się w jego głowie. 
Mijał już kolejny dzień. 
A on nadal nie mógł nic zrobić...
 
***

Alec skontaktował się wieczorem ze Scottem. 
Ku okazji, dowiedział się o ich planach i również poparł ten pomysł. Kazał zatem swojej robocicy ugościć ich (jak można się było domyśleć, Scott był razem z Venus). 
Scott pytał się o Corletta. Zależało mu, aby wkrótce do nich dołączył. 
- Czuje się już lepiej. - powiedział Alec. - Dzwoniłem do niego, dwa dni temu (wtedy Scott był w hotelu u Susan). Prosi, abyście informowali go wspólnie o wszystkich planach, odnośnie Armii. Nudzi się bez nas. - dodał ze współczuciem. Soprano tak, jak na pierwszym ich spotkaniu dwa lata temu, podała im posiłek i zaraz potem zniknęła w kuchni. 
Alec machnął na to ręką. 
- Zawsze tak robi. - powiedział. - Jest bardzo nieśmiała. Mimo iż zna cię już dwa lata, wciąż nie może się przystosować. 
- Przyzwyczai się. - uspokoił go Scott. - Może czuje się trochę nieswojo, bo zawsze przychodziłem do ciebie z Venus? 
- Możliwe. - potwierdził Alec. - Ale tak czy owak, przywyknie. Nie zrobicie jej przecież krzywdy. Ale może tak właśnie jest że roboty zawstydzają się z powodu autobotów? No bo wiesz... roboty były od bardzo dawna, a autoboty to wciąż bardzo świeży wynalazek. 
Scott wyczuwał, że Alec mówi słusznie. ,,Nowa historia'' Kanady była tak bogata w zmiany... przede wszystkim te technologiczne. Nim zrobią kolejny krok, już pojawi się coś nowego... o ile Inferno im nie przeszkodzi. 
Scott rozejrzał się nieznacznie po pomieszczeniu. 
Wiedział, że ciągle jeszcze nie mają dokładnych informacji dotyczących Inferna, co go irytowało. Zacisnął dłoń w pięść. 
- Co ci jest, Scotty? - spytał Alec. - Jesteś zły na mnie? 
- Na ciebie? Skąd? - zaprzeczył Scott. - Wiesz, Alec, wciąż się martwię tą budową... już minęły dwa tygodnie października. 
- Ale wiedz, - przyhamował go Alec. - że budowa idzie w najlepszym kierunku. Rozpoczęła się przecież w sierpniu '95. Sam wiesz, jakie to ciężkie... ta cała robota. Sam dorabiasz na budowie. 
- Chciałbym wam pomóc. - powiedział Scott. - Ja i... 
- Venus, wiem. - dokończył Alec. - Być może przyjęliby cię, ale szkielet tego budynku jest już gotowy... ściany postawione... pozostały wnętrza.
- Jest piętrowy? - spytał Scott. 
- Ma parter i trzy piętra. - powiedział Alec. - Ludzie będą przemieszczać się windą. Nie bój się Scotty, da Bóg, przed ostrą zimą skończymy.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz