Do
otwartego pokoju Corletta wjechał Gepard.
Zamrugał
reflektorami i podjechał do jego łóżka. Corlett uśmiechnął
się.
-
Och, stary, to ty jeszcze mnie pamiętasz?
Gepard
poruszył światełkami.
-
Nie ma wojny, mój kochany. Jesteśmy w domu.
Wydawało
mu się nieco głupie, że gada z maszyną, ale miał silną potrzebę
zwierzenia się komuś. Patrzył na dawnego ,,towarzysza'' misji,
jakby wiedział, co oznacza jego znajome poruszanie się, wysuwanie
wprzód lufek z nadajnikiem... Napewno wiedział, co to znaczy.
Tęsknił za swoimi przyjaciółmi - za Clarą, Aleckiem, Venus... i
Scottem, najdroższym przyjacielem.
Wspominał
też Luke'a.
Był
zasmucony i zmartwiony.
Tyle
się zdarzyło w roku 2295!
Ale
teraz jest inny okres... czy to możliwe, aby ludzkość się
zmieniła? Czy prawdą jest, iż
ludzie i autoboty kiedyś się od siebie odwrócą?
Czy
do tego zmierza Inferno?
A
może już tak się dzieje, tylko jeszcze nie pora na Scotta i Venus?
Nowe
zmartwienia narodziły się w jego głowie.
Mijał
już kolejny dzień.
A
on nadal nie mógł nic zrobić...
***
Alec
skontaktował się wieczorem ze Scottem.
Ku
okazji, dowiedział się o ich planach i również poparł ten
pomysł. Kazał zatem swojej robocicy ugościć ich (jak można się
było domyśleć, Scott był razem z Venus).
Scott
pytał się o Corletta. Zależało mu, aby wkrótce do nich dołączył.
-
Czuje się już lepiej. - powiedział Alec. - Dzwoniłem do niego,
dwa dni temu (wtedy Scott był w hotelu u Susan). Prosi, abyście
informowali go wspólnie o wszystkich planach, odnośnie Armii. Nudzi
się bez nas. - dodał ze współczuciem. Soprano tak, jak na
pierwszym ich spotkaniu dwa lata temu, podała im posiłek i zaraz
potem zniknęła w kuchni.
Alec
machnął na to ręką.
-
Zawsze tak robi. - powiedział. - Jest bardzo nieśmiała. Mimo iż
zna cię już dwa lata, wciąż nie może się przystosować.
-
Przyzwyczai się. - uspokoił go Scott. - Może czuje się trochę
nieswojo, bo zawsze przychodziłem do ciebie z Venus?
-
Możliwe. - potwierdził Alec. - Ale tak czy owak, przywyknie. Nie
zrobicie jej przecież krzywdy. Ale może tak właśnie jest że
roboty zawstydzają się z powodu autobotów? No bo wiesz... roboty
były od bardzo dawna, a autoboty to wciąż bardzo świeży
wynalazek.
Scott
wyczuwał, że Alec mówi słusznie. ,,Nowa historia'' Kanady była
tak bogata w zmiany... przede wszystkim te technologiczne. Nim zrobią
kolejny krok, już pojawi się coś nowego... o ile Inferno im nie
przeszkodzi.
Scott
rozejrzał się nieznacznie po pomieszczeniu.
Wiedział,
że ciągle jeszcze nie mają dokładnych informacji dotyczących
Inferna, co go irytowało. Zacisnął dłoń w pięść.
-
Co ci jest, Scotty? - spytał Alec. - Jesteś zły na mnie?
-
Na ciebie? Skąd? - zaprzeczył Scott. - Wiesz, Alec, wciąż się
martwię tą budową... już minęły dwa tygodnie października.
-
Ale wiedz, - przyhamował go Alec. - że budowa idzie w najlepszym
kierunku. Rozpoczęła się przecież w sierpniu '95. Sam wiesz,
jakie to ciężkie... ta cała robota. Sam dorabiasz na budowie.
-
Chciałbym wam pomóc. - powiedział Scott. - Ja i...
-
Venus, wiem. - dokończył Alec. - Być może przyjęliby cię, ale
szkielet tego budynku jest już gotowy... ściany postawione...
pozostały wnętrza.
-
Jest piętrowy? - spytał Scott.
-
Ma parter i trzy piętra. - powiedział Alec. - Ludzie będą
przemieszczać się windą. Nie bój się Scotty, da Bóg, przed
ostrą zimą skończymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz