Następnego
dnia Susan zadzwoniła do Clary.
Lada
moment mieli ogłosić datę pierwszej narady.
Biorąc
pod uwagę, że Corlett już niedługo miał wyzdrowieć, przyjaciele
umówili się na spotkanie wstępne - na razie bez niego.
Miejscem
spotkania był dom Scotta.
Wszyscy
zebrali się w salonie. Gdy byli już gotowi na negocjację,
rozpoczęła się rozmowa - na wstępie konieczne było poruszenie
tematu o robotach, które kryły się w Kosmosie. Dyskusja nie szła
tak gładko. Alec, jak wiadomo było Scottowi, człowiek nader
spokojny, lecz dający się niezwykle łatwo wyprowadzić z równowagi
(a wiadomo że ludzie czarni denerwują się częściej i mocniej niż
biali), zaczął krzyczeć pierwszy.
-
Źle myślicie. - powiedział. - Roboty to cała jego moc (miał na
myśli Inferna). Jeśli teraz je uaktywni, to kto wie, czy nie
dojdzie do drugiej wojny. A tego wszyscy się obawiają.
Kobiety
milczały - również autobotka.
Scott
próbował załagodzić sytuację. Ale jego przyjaciel trwał przy
swoim.
-
Zrozumcie. - mówił. - To wszystko jest totalnym błędem systemu.
Jeśli teraz się cofniemy, zginiemy.
-
Budynek firmy jeszcze nie gotów. - przypomniała mu Clara. -
Ostatnio przeszkodą były bardzo złe warunki pogodowe.
Alec
spojrzał na nią ze złością. Tego się nie spodziewał.
-
Roboty nie będą czekały. - podniósł głos. - Tymbardziej
Gallardo. Wiecie, czym to grozi. Jeżeli nawet jutro wybuchłaby
wojna, to i tak nic się nie zda. Nie mamy broni. Autobotów brak...
Scott
spojrzał na przyjaciela a potem na Susan... owszem, jej pomysł
nauki budowy autobotów zapowiadał się bardzo obiecująco.
Myślał
już nad tym wcześniej. Wydawało mu się to jedynym rozwiązaniem.
Zaczynam czytać :) + obserwuje
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga dopiero zaczynam
gdybyś móg/mogła nie wiem kto pisze tego bloga :/
zaobserwować i zostawić komentarz było by super
http://weronika-g.blogspot.com/
UsuńWszystkie rozdziały są świetne :D
OdpowiedzUsuńzuziolandia1.blogspot.com
Tyle mnie ominęło! No nic...trzeba nadrobić!
OdpowiedzUsuńhttp://paranojawkrate.blogspot.com/