Badacze
za pomocą windy przedostali się na górę.
Potem
już poszło łatwo.
Między
uliczkami Scott ujrzał stary dom, lecz dom niezwykle piękny...
Pamiętał
go takiego, jak w snach...
Wolnym,
niepewnym krokiem podszedł do bramy.
Była
mu tak znajoma...
I
nawet szyfr do niej się nie zmienił – weszli bez problemu.
Obok
domu stała duża, metalowa buda, obok niej miska – buda była
pusta.
Scott
starał się sobie przypomnieć imię czworonożnego przyjaciela.
Rozejrzał się po podwórku i cicho zawołał:
-
Neptun! Neptun!
Lecz
odpowiedziała mu cisza. Po oględzinach podwórka podszedł z
przyjaciółmi do drzwi wejściowych. Również były na szyfr.
Wprowadził go bezbłędnie i wszyscy weszli do środka. Lecz nie
spodziewali się ujrzeć tam kogoś.
Dom
był pusty. Nikt nie przybiegł na ich nadejście. Scott był
zasmucony.
-
Zawsze tu ktoś czekał. - sięgnął do wspomnień. - Jak wracałem
ze szkoły, czy z pracy... Scott nie zawsze przebywał w Kosmosie.
Wracał co jakiś czas na Ziemię (najczęściej tylko na kilka
miesięcy), aby służyć w Armii, podczas misji pancernych.
-
Przecież minęło tyle lat. - przypomniała mu Clara. - Nawet jeśli
Neptun zmarł swoją śmiercią, musiał być gdzieś pochowany. Może
na cmentarzu dla zwierząt...
Scott
nie mógł uwierzyć w pustkę swojego domu. Długo trawił w sobie
smutek i żal...
Nie
mógł uwierzyć, że będąc w Armii, stracił z oczu życie
ziemskie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz