Tymczasem
siły wyższe wyczuły, że coś się szykuje.
Nie
zamierzały jednak od razu ujawniać tego społeczeństwu. Wydawało
się że nad kanadyjskim niebem zawisł chaos i nic już nie będzie
takie jak dawniej. A jednak zdradziła się wielka czerwona tęcza
jakby z ogonów komet. Błyszczała niespotykanym blaskiem na
niemalże czarnym tle niebios.
Ona
właśnie wskazywała na zmiany. Własnym językiem starała się
przemówić do ludzi – lecz ludzkość jakby na tą chwilę
ogłuchła. Tylko strach przeważał przez ich rozwarte powieki, a w
ich źrenicach odbijały się ogniste ogony.
Niebo
się gniewało...
Autoboty
to wyczuły i zaczęły się buntować przeciw swym panom, nie dając
po sobie poznać, że ta zmiana pochodzi od ów znaku od sił
wyższych. Ludzie nie rozumieli, o co chodzi. Starali się – jak to
zwykle bywa – rozwikłać na własną rękę tą mroczną zagadkę.
Również
Scott i Venus coś wyczuli.
Nie
czuli do siebie tego, co dawniej, a Scotta bardzo to szokowało i
bolało.
Starali
się żyć ze sobą mimo wszystko, tak jak sobie przysięgli.
-
Czuję Venus, że coś się zmieniło. - powiedział pewnego dnia
Scott. - Bardzo się obawiam o Inferna... Wydaje mi się, że nic już
nie będzie takie jak dawniej.
-
Przecież nigdy ciebie z Luke'em nie opuściliśmy. - zaprzeczyła
Venus.
Nie
minęły dwa dni, a już nazajutrz spotkali się z Aleckiem.
-
Inferno coś knuje – ostrzegł ich. - Autoboty coraz bardziej się
boją... Musicie działać. Widzieliście wczorajsze niebo?
-
Nie, skąd!
-
Uważajcie. Ludzie podejrzewają coś. Lepiej dmuchać na zimne...
strzeżcie się!
***
Corlett
nie mógł spać tej nocy.
Cały
czas uciskał go ból w skroniach, i o dziwo, nie wiedział skąd się
ów ból wziął; nie był przecież migrenowcem. Wiedział
natomiast, że jeżeli taki ból u niego się pojawiał – a
zdarzało się to tak rzadko, że nie zawsze o tym pamiętał –
było to zjawisko rychłej katastrofy.
Spojrzał
w okno, odchylił firankę – było ciemno. To jeszcze bardziej go
załamało.
Łagodne
światło lampki nocnej zalało jego nocną szafkę i usłyszał
brzęk wibracji ze swojego telefonu – zerknął na wyświetlacz.
Zobaczył w rogu ekranu małą ikonkę koperty i sięgnął po niego,
aby odczytać wiadomość.
Gdy telefon znajdował się w jego
dłoniach, które drżały, przesunął palcem po wyświetlaczu i
natychmiast otworzyła się dziwna wiadomość. Z początku nie mógł
uwierzyć, że mogła to być wiadomość tekstowa, ale wpatrywał
się w nią jak zaszokowany i nie mógł od niej oderwać wzroku.
Wiadomość ta nie miała nadawcy,
ani nawet numeru, a okienko wiadomości przedstawiało długi ciąg
dwóch cyfr dziwnym tempem się powtarzające, raz ciągnące się
przez kilkanaście kursorów, a raz postępujące po sobie.
Były
to 0 i 1...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz