piątek, 6 marca 2015

I. Gwiezdna Armia: Rozdział Dwunasty

Tymczasem siły wyższe wyczuły, że coś się szykuje. 
Nie zamierzały jednak od razu ujawniać tego społeczeństwu. Wydawało się że nad kanadyjskim niebem zawisł chaos i nic już nie będzie takie jak dawniej. A jednak zdradziła się wielka czerwona tęcza jakby z ogonów komet. Błyszczała niespotykanym blaskiem na niemalże czarnym tle niebios. 
Ona właśnie wskazywała na zmiany. Własnym językiem starała się przemówić do ludzi – lecz ludzkość jakby na tą chwilę ogłuchła. Tylko strach przeważał przez ich rozwarte powieki, a w ich źrenicach odbijały się ogniste ogony. 
Niebo się gniewało... 
Autoboty to wyczuły i zaczęły się buntować przeciw swym panom, nie dając po sobie poznać, że ta zmiana pochodzi od ów znaku od sił wyższych. Ludzie nie rozumieli, o co chodzi. Starali się – jak to zwykle bywa – rozwikłać na własną rękę tą mroczną zagadkę. 
Również Scott i Venus coś wyczuli. 
Nie czuli do siebie tego, co dawniej, a Scotta bardzo to szokowało i bolało.
Starali się żyć ze sobą mimo wszystko, tak jak sobie przysięgli.
- Czuję Venus, że coś się zmieniło. - powiedział pewnego dnia Scott. - Bardzo się obawiam o Inferna... Wydaje mi się, że nic już nie będzie takie jak dawniej. 
- Przecież nigdy ciebie z Luke'em nie opuściliśmy. - zaprzeczyła Venus. 
Nie minęły dwa dni, a już nazajutrz spotkali się z Aleckiem.
- Inferno coś knuje – ostrzegł ich. - Autoboty coraz bardziej się boją... Musicie działać. Widzieliście wczorajsze niebo? 
- Nie, skąd! 
- Uważajcie. Ludzie podejrzewają coś. Lepiej dmuchać na zimne... strzeżcie się!

***

Corlett nie mógł spać tej nocy. 
Cały czas uciskał go ból w skroniach, i o dziwo, nie wiedział skąd się ów ból wziął; nie był przecież migrenowcem. Wiedział natomiast, że jeżeli taki ból u niego się pojawiał – a zdarzało się to tak rzadko, że nie zawsze o tym pamiętał – było to zjawisko rychłej katastrofy. 
Spojrzał w okno, odchylił firankę – było ciemno. To jeszcze bardziej go załamało. 
Łagodne światło lampki nocnej zalało jego nocną szafkę i usłyszał brzęk wibracji ze swojego telefonu – zerknął na wyświetlacz. Zobaczył w rogu ekranu małą ikonkę koperty i sięgnął po niego, aby odczytać wiadomość. 
 Gdy telefon znajdował się w jego dłoniach, które drżały, przesunął palcem po wyświetlaczu i natychmiast otworzyła się dziwna wiadomość. Z początku nie mógł uwierzyć, że mogła to być wiadomość tekstowa, ale wpatrywał się w nią jak zaszokowany i nie mógł od niej oderwać wzroku. 
Wiadomość ta nie miała nadawcy, ani nawet numeru, a okienko wiadomości przedstawiało długi ciąg dwóch cyfr dziwnym tempem się powtarzające, raz ciągnące się przez kilkanaście kursorów, a raz postępujące po sobie. 
Były to 0 i 1...
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz