wtorek, 10 lutego 2015

I. Gwiezdna Armia: Rozdział Dziesiąty cz. IV

Poszukiwania starca nadal trwały, ale bez skutku. 
W sprawę zaangażowała się też policja kanadyjska, lecz nie była dla nich oparciem na długo. Zorientowali się że musieli w tym momencie liczyć tylko na siebie. 
Gdy sprawa ze zniknięciem starca została jeszcze nie rozwikłana, Scott zawitał u Aleca i opowiedział mu o całej sytuacji, jaka zaszła. Czarnoskóry o dziwo bardzo się zdenerwował i przestrzegł Scotta, że mógł się tego domyśleć. 
- Naprawdę nie wiem, czego on szukał w tej misji. - powiedział. - Zawsze wydawał mi się podejrzanym typem... 
- Zawdzięczam mu życie razem z Corlettem. - odparł Scott. - On i nasi żołnierze uratowali nas na obcej planecie podczas nieudanych badań. 
- Być może. - burknął Alec. - Ale ja sądzę, że popełniłeś głupi błąd. 
Scott umilkł. 
***
Inferno ukrył się tymczasem na rozgałęzieniu trzech uliczek. Wysłał przedtem sygnał do sondy, aby usunięto zaparkowany statek.
Wiedział, że teraz może wszystko się ułożyć. 
- Niech zostaną na Ziemi. - rzekł sobie. - Zobaczymy, na jak długo.
Wszedł do swojego laboratorium. A jednak był w domu. Po tylu latach z tymi nierozumnymi badaczami! 
Jego roboty powitały go jak króla. Wiedział, że teraz powinien się zająć poważniejszymi sprawami. 
Dużo poważniejszymi.
To będzie coś wyjątkowego...
 

3 komentarze:

  1. Ciekawe.

    Inferno ma takie fajne imię.
    Pisz dłuższe rozdziały, proszę :)

    http://paranojawkrate.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie , ciekawie :))
    Pisz pisz :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Akcja brnie do przodu... super ;D

    OdpowiedzUsuń