czwartek, 5 lutego 2015

I. Gwiezdna Armia: Rozdział Dziesiąty cz. I

Nazajutrz autoboty podzieliły się ze Scottem swoim odkryciem. Ten również, tak jak podejrzewali, był w szoku. 
- Jak on mógł tak po prostu uciec? - głowił się. - Musimy zaalarmować Susan i resztę. 
- A myślisz, że co zamierzamy zrobić? - spytał Luke. - Nie możemy tego tak zostawić. Ten staruch nas zdradził. 
- Nie. - odparł Scott. - Jeszcze nie zdradził. Ale z pewnością to zrobi. 
- Czemu miałby to zrobić? - spytała Venus. 
Scott nachylił się do nich. 
- A zauważyliście, jak zareagował, gdy Alec wspomniał o wojsku robotów? Być może współpracuje z ich przywódcą. Diabli wiedzą, Susan wyczuła w nim coś dziwnego, sądząc ze sposobu, w jaki na niego patrzyła... 
- Wszyscy tak na niego patrzyli. - powiedział Luke. - Też potrafię tak patrzeć. 
Autoboty wraz ze swoim stwórcą dotarli na zebranie członków, aby podzielić się spostrzeżeniami. Inni byli zdumieni, inni oburzeni – zdania się dzieliły na połowy i ćwiartki. 
- Wydawał mi się dziwakiem, to fakt... 
- Widać było, że jest samotnikiem, nigdy nie potrafił zachować się w grupie... 
- Każdy młodszy działacz przed nim dygotał, nie zauważyliście? 
Corlett na dźwięk tych słów skurczył się w sobie. 
- Musimy go odszukać, to pewne. - zarzadzała Susan Steward. - Inaczej nasza praca pójdzie na marne. Roboty nie będą czekały, aż znajdziemy go na ulicy, zamarźniętego na śmierć. 
- No, śmierć bym odradzał. - burknął jeden z działaczy w wieku Scotta. - Prędzej hańbę i osamotnienie. 
- Tak czy inaczej, wyjścia nie ma. - odezwał się Alec. - Musimy ponieść konsekwencje swojej nieuwagi. 
 Susan kiwnęła głową. 
- Tak więc, postanowione. - powiedziała. - Szukamy członka naszej grupy i sądzę, że z pewnością nie wyjechał z Vancouver. On przecież również ma tu swój dom. 
Członkowie Armii poparli przywódczynię i zdecydowali: mieli odszukać starca dopóki nie będą mieli pewności, czy sygnał na radarze w komputerach członków stowarzyszenia nie osłabł w umiejscowieniu miasta.
 

1 komentarz:

  1. Myślałaś może kiedyś o wprowadzeniu do opowiadania muzyki w tle? Tak dla klimatu :)

    paranojawkrate.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń